Armado. Bąk i małpa i lis stary,
Że trzej, byli nie do pary.
Cma. Dopiero gdy gęś przybyła
Czwarta, wszystkich poparzyła.
Teraz ja zacznę twój morał, a ty. panie, powtórz moje envoy.
Bąk i małpa i lis stary
Że trzej, byli nie do pary.
Armado. Dopiero gdy gęś przybyła
Czwarta, wszystkich poparzyła.
Ćma. Doskonałe to envoy, co się kończy na gęsi. Czy chciałbyś co więcej?
Łepak. Gęsią przez własne paź zrobił go usta,
Niezgorszy handel, jeżeli gęś tłusta.
Ja zawsze na tem i skończę i zacznę,
Że gdzie gęś tłusta, tam envoy smaczne.
Armado. Dość na tem. Jak ta dysputa wyrosła?
Ćma. Łeb zwichnął nogę w oczach twego posła;
Tom rzekł, ty, panie, zażądałeś envoy.
Łepak. A ja babkowych zażądałem liści;
I stąd dysputa; paź przyniósł ci, panie,
Tłuściuchne envoy, gęś, którą kupiłeś.
I na tem, sądzę, targ skończył się cały.
Armado. Ale powiedz, jak Łepak zwichnął sobie nogę?
Ćma. Opowiem wszystko jasno i dobitnie.
Łepak. Nie może opowiadać jasno, kto rzeczy nie czuje; do mnie więc, Ćmo, envoy to należy.
Ja, Łepak, gdy się z mej kozy wymknąłem,
Na progu turmy nogę tę zwichnąłem.
Armado. Nie mówmy o tej materyi.
Łepak. Póki się jej nie zbierze więcej na mojej nodze.
Armado. Słuchaj, Łepaku, wyzwolę cię.
Łepak. Może w jakiem grzesznem rzemiośle: to mi wygląda na envoy, to mi coś pachnie gęsią.
Armado. Na moją duszę, prostaku, chcę powiedzieć, że dam ci wolność, że oswobodzę twoją osobę; przed chwilą byłeś zamurowany, zamknięty, uwięziony, związany.