I strzał nazywać trzeba najpiękniejszym.
Gajowy. Nie, pani moja, nie myślałem o tem.
Ksieżnicz. Co? chwalisz naprzód, a cofasz się potem?
Chwało piękności, jak jesteś niepewną!
Nie jestem piękną?
Gajowy. Jesteś nią, królewno.
Księźnicz. Próżno mnie teraz malujesz słowami:
Brzydkiej piękności nie dasz pochwałami.
Jak lustro, obraz oddałeś z szczerotą;
Za brzydkie słowa piękne przyjmij złoto.
Gajowy. Wszystko jest piękne, pani, co jest twoje.
Ksieżnicz. Patrz, ma szczodrota zbawia piękność moję.
Kacerstwo godne w tej grasować porze:
Ręka, co daje, brzydką być nie może.
Daj mi łuk teraz. Wśród strzelców wesela
Najgorzej robi, kto najlepiej strzela.
Ja zawsze z chwałą wyjdę z polowania:
Chybię? to litość zabijać mi wzbrania;
Trafię? to sztuki dowód doskonały,
Nie żeby zabić, ale dla pochwały.
Tak w ludzkich sprawach dzieje się nierzadko,
Czarnych jest zbrodni chwała nieraz matką;
Nieraz za blaskiem, za wrzawą, za chwałą
Serc naszych siłę wytężamy całą,
Tak ja dla chwały, co mnie teraz łechce,
Strzelam do stworzeń, których krzywdy nie chcę.
Boyet. Czy nie dla chwały dumne pragną panie
Mężów pod swoje podbić panowanie?
Księżnicz. Tylko dla chwały, a godne są chwały
Panie, co panów swych podbić umiały.
Boyet. Zbliża się członek uczonego bractwa.
Łepak. Dzień dobry całej kompanii. Powiedzcie mi, proszę, piękne panie, która tu z was trzyma czoło?
Księźnicz. Powinienbyś ją sam rozpoznać, przyjacielu, gdy inne są bezczelne.
Łepak. Która jest największa pani, najwyższa?
Księźnicz. Najszersza i najdłuższa.