Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/51

Ta strona została przepisana.
—   41   —

Boyet.  O, powiedz, Boyet pokornie cię prosi.
Rozalina.  Ten właśnie, który łuk i strzały nosi.
Boyet.  Pani rogate poluje bydlęta,
Lecz gdy się kiedy doczekamy święta,
Że męża weźmiesz, o zakład, w tem lecie
Nie chybią rogi na szerokim świecie.
Co, czy trafiłem?
Rozalina.  Jednak, przyjacielu,
Ja lepiej trafię.
Boyet.  Gdzie jeleń na celu?
Rozalina.  Jeśli się jeleń po rogach poznaje,
To ty nim jesteś. Jak ci się to zdaje?
Marya.  W samo cię czoło trafiła, Boyecie.
Boyet.  Ją trafią niżej. Trafiłem cię przecie.

Rozalina.  Czy mam ci powtórzyć starą przypowiastkę, która była już człowiekiem, kiedy Pepin, król francuski, był jeszcze w pieluchach, gdy mowa o trafisz?
Boyet.  To ja ci odpowiem równie starą, która była już kobietą, kiedy Ginewra, królowa Brytanii, była jeszcze małą dziewczynką, gdy mowa o trafisz?

Rozal.  (śpiewa). Przysięgam, nie trafisz, nie trafisz, nie trafisz,
Nie trafisz, nie trafisz, mój panie.
Boyet  (śpiewa). Jeśli nie trafię, nie trafię, nie trafię,
To inny cię trafić, cię trafić jest w stanie.

(Wychodzą: Rozalina i Katarzyna).

Łepak.  Co za wyborni strzelcy, na uczciwość moją!
Marya.  A w same centrum tarczy trafili oboje.
Boyet.  O centrum mówi pani? Jeśli wolno radzić,
Radziłbym dla pewności kołek w centrum wsadzić.
Marya.  Darmo niepewną ręką w cel trafić się kusisz.
Łepak.  Jeśli w centrum chcesz trafić, przybliżyć się musisz.
Boyet.  Gdy moja dłoń zawiedzie, twoja pewniej strzeli.
Łepak.  I kołek w centrum tarczy na dwoje rozdzieli.
Marya.  Za tłuste twoje żarty, skończmy więc je, proszę.
Łepak.  Za mocna jest na pałki, wyzwij ją na kule.
Boyet.  Boję się. — Piękna sówko, żegnamy cię czule.

(Wychodzą: Boyet i Marya).

Łepak.  Prostak! na moją duszę, glupiuchne panisko!