Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/58

Ta strona została przepisana.
—   48   —

Król  (czyta). Nie tak słodkim całunkiem złote słońce darzy
Świeżą kroplę poranku na róż listkach drżącą,
Jak ócz twych złoty promień, gdy na mojej twarzy
Pije rosę wśród chłodów nocy spadającą;
I nie tak jasno promień srebrnego księżyca,
Przegląda się w srebrzystym jasnych wód krysztale,
Jak się jasno twe piękne przeglądają lica
We łzach, co z ócz mych płyną jak wód wieczne fale.
Każda łza jest rydwanem; z jego wysokości,
Okrutna, z cierpień moich śmiejesz się i szydzisz,
Na moją twarz poglądasz, a w mojej bladości
Tylko pewny twój tryumf i twą chwałę widzisz.
Okrutna, czyliż w wiecznych smutków przepaść wpadłem?
Czy wiecznem łzy me będą dla ciebie zwierciadłem?
Twych wdzięków, o! królowo królowych wszechwładna,
Ani język wypowie, ni myśl pojmie żadna. —
By się jej dostał, tu papier zostawię;
Słodkie szaleństwo, ukryj się w tej trawie!

(Odchodzi na stronę. — Wchodzi Longaoille z papierem).

Ha, to Longaville; czyta zadumany.
Biron  (na str.). Witaj nam, trzeci szaleńcze zbłąkany!
Longav.  Niestety! krzywoprzysiągłem.
Biron.  Prawda, przychodzi z papierem jak krzywoprzysięzca[1].
Król  (na str.). Kolega, widzę, w grzechu i katuszy.
Biron  (na str.). Pijak pijaka kocha zwykle z duszy.
Longav.  Jamże jest pierwszy z krzywoprzysiężników?
Biron  (na str.). Pociesz się, dwóch już miałeś poprzedników:
Ty szubienicy trzecie drewno w rzędzie,
Na której cnota nasza wisieć będzie.
Longav.  Wiersz ten zbyt słaby, serca jej nie wzruszy;
Słodka Maryo! królowo mej duszy!
Sądzę, że proza lepiej myśl mą wyda.
Biron  (na str.). Rym, to jest lampas na spodniach Kupida;
Nie szpeć ich, proszę.

  1. Krzywoprzysięzca wystawiany na pręgierzu trzymał kartę z napisem: papiery krzywoprzysięstwa.