Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/80

Ta strona została przepisana.
—   70   —

Księżnicz.  Żółć, to goryczka.
Biron.  A więc po twej woli.

(Rozmawiają na stronie).

Dumain  (do Maryi). Czy mi twa dobroć słówko rzec pozwoli?
Marya.  Słucham.
Dumain.  O piękna!
Marya.  Czy tak, piękny panie?
Piękny za piękna — to me pożegnanie.
Dumain.  Lecz nim je przyjmę, chcę wprzódy na stronie
Powiedzieć sekret w mojem skryty łonie.

(Rozmawiają na stronie).

Katarz.  (do Long.). A twoja maska czy jest bezjęzyczna?
Longav.  Wiem, czemu pytasz o to, pani śliczna.
Katarz.  Wiesz? a więc powiedz, jeśli twoja łaska.
Longav.  Wiem. Dwa języki słoni twoja maska,
Pragniesz więc skarbów, których masz za wiele,
Złożyć połowę w mojem niemem ciele.
Katarz.  Ach, nie wiedziałam, że pod maską cielę.
Longav.  To ja się z tobą wyrazem podzielę.
Katarz.  Zatrzymaj wszystko; na co mi połowa,
Może się cielę na wołu wychowa.
Longav.  Ciężko mnie ranisz, chcąc się tylko bawić,
Gdy mi dla żartu rogi chcesz przyprawić.
O, nie rób tego!
Katarz.  Więc, ciołku ubogi,
Umrzej cielęciem, nim ci puszczą rogi.
Longav.  Nim umrę, słówko na stronie ci powiem.
Katarz.  Rycz więc półgłosem, rzeźnik blizko bowiem.

(Rozmawiają na stronie).

Boyet.  Język szydzącej kobiety jest płytki
Jak najostrzejsze chirurga są noże,
Które tak cienkie przecinają nitki,
Ze wzrok ich żaden zobaczyć nie może;
Każde ich słówko na skrzydłach ucieka
Szybszych od strzały, kul, myśli człowieka.
Rozalina. Dość na tem, dziewki, zakończmy rozmowy!

(Wszystkie damy oddalają się od swoich kawalerów).

Biron. Na honor, wszyscy z wzgardą odepchnięci!