Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 12.djvu/98

Ta strona została skorygowana.
—   88   —

Biron.  O czem ma piękna głęboko tak duma?
Kochanko droga, proszę, spojrzyj na mnie,
Patrz w moje oczy, okna mego serca,
Czytaj tam prośbę i racz odpowiedzieć,
Mów, co mam robić dla twojej miłości?
Rozalina.  Bironie, długo, nim cię zobaczyłam,
Dziwne o tobie słyszałam powieści,
Że jesteś pełny śmiechu i szyderstwa,
I uszczypliwych porównań i żartów,
Które twój dowcip bez litości miota
Na wszystko, co mu sposobność nastręczy.
Aby ten piołun z duszy twej wyplenić,
Ażeby w sercu mojem miłość wzbudzić,
Jeden, konieczny kładę ci warunek:
Co dzień i co dzień, tak jak rok jest długi,
Nawiedzaj chorych, od boleści niemych,
Stojąc przy łożu jęczących łazarzy,
Wywołuj wszystkie dowcipu potęgi,
By uśmiech wzbudzić na cierpiącej twarzy.
Biron.  W śmierci gardzielu śmiech dziki rozbudzać?
To być nie może, bo jest niepodobna
Natchnąć weselem duszę konającą.
Rozalina.  Tak się poskramia złośliwe dowcipy,
Co winne tylko wpływ potakiwaniom
Dawanym głupstwu przez śmieszków bez myśli:
Bo tryumf żartu tylko w uchu leży
Pustych słuchaczy, a nigdy w języku
Żartującego. Jeśli uszy chorych
Jękiem boleści własnych ogłuszone
Twoim się żartom zechcą przysłuchiwać,
Zostań, jak byłeś śmieszkiem i szydercą,
Ja cię z twą wadą przyjmę za powrotem;
Lecz jeśli żartów twych nie zechcą słuchać,
Wypędź z umysłu twego urąganie,
A gdy cię ujrzę wolnym od tej wady,
Z radością twoją powitam poprawę.
Biron.  Rok cały? dobrze; bez szemrań i żalu
Będę rok prawił koncepta w szpitalu.