Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/109

Ta strona została skorygowana.

Kąkol i szalej i gorzka dymica.
Gdy lemiesz, co miał dzikie chwasty ścinać,
Rdzą czerwienieje; łąki niegdyś wonne
Złotą pierwiosnką, zieloną miodunką,
Biedrzeńcem, teraz kosą niedotknięte
Wyjałowiały i tylko się strzępią
Szczawiem, łopuchem, ostem i blekotem:
Pożywna płodność uciekła z pięknością.
A jak winnica, pola, łąki, płoty
Zdziczały, dawnej postradały cnoty.
Tak domy nasze, my i nasze dzieci,
Przez winę czasu, lub zapomnieliśmy,
Lub nie mogliśmy nauki tej nabyć,
Co ziemi naszej miała być ozdobą.
Umiemy tylko jak dzicy, jak żołnierz,
Co bez ustanku o krwi tylko marzy,
Kląć i brwi marszczyć i dziwnie się stroić,
Gonić za wszystkiem, co złe i potworne.
Błogosławieństwa powróćcie nam stare:
To cel, królowie, waszego zebrania.
Powiedzcie, błagam, dla jakiej zawady
Przekleństw tych wdzięczny nie potrafi pokój
Z sioł naszych wygnać, zbiegłych czasów wrócić?
Król Henr.  Jeżeli, książę, za pokojem wzdychasz,
Co uciekając, zostawił na ziemi
Klęsk tyle strasznych, to musisz go kupić
Przyjęciem wszystkich słusznych żądań naszych,
Których w twem ręku trzymasz spis dokładny.
Ks. Burg.  Król wie już o nich, ale odpowiedzi
Nie dał nam jeszcze.
Król Henr.  Od tej odpowiedzi
Zależy pokój, którego tak pragniesz.
Król Fr.  Pobieżne tylko rzuciłem spojrzenie
Na artykuły; zechciej teraz, królu,
Wyznaczyć kilku panów swojej Rady,
Bym z nimi razem pilnie je rozważył;
A damy naszą bezzwłoczną odpowiedź.
Król Henr.  Chętnie, mój bracie. Stryju Exeterze,