Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/141

Ta strona została skorygowana.
SCENA II.
Londyn. Wzgórze przed Tower.
(Wchodzi, zbliżając się do bramy, Książe Gloucester i jego służba w niebieskiej barwie).

Gloucest.  Przychodzę Toweru lustrować rynsztunek;
Od śmierci króla lękam się kradzieży.
Lecz gdzie są straże? Nikogo nie widzę.
Otwórzcie bramy, Gloucester rozkazuje.

(Sługa stuka).

1 Stróż  (za sceną). Kto tak natrętnie szturmuje do bramy?
1 Sługa.  Szlachetny książę Gloucester.
2 Stróż  (za sceną).Ktobądźkolwiek,
Wejść tu nie może.
1 Sługa.  Taką odpowiedzią
Śmiesz zbywać rozkaz lorda protektora?
1 Stróż.  Niech protektora pan Bóg proteguje:
My tylko dane pełnimy rozkazy.
Gloucest.  Czyje rozkazy? Jeden ja tu panem,
Jeden ja Anglii jestem protektorem.
Wysadźcie bramę; ja za was odpowiem;
Banda fagasów żartować chce ze mną?

(Służba Gloucestera rzuca się ku bramie; z drugiej strony porucznik Toweru Woodvile zbliża się do bramy).

Woodvile  (za sceną). Co to za wrzawa? Co to są za zdrajcy?
Gloucest.  Twójże głos słyszę, poruczniku w Tower?
Otwórz, bo tego książę Gloucester żąda.
Woodvile  (za sceną). Przebacz mi, książę, nie mogę otworzyć.
Rozkaz mi przysłał kardynał Winchester,
Abym pod żadnym nie wpuścił pozorem
Ni ciebie, książę, ni żadnego z twoich.
Gloucest.  Tchórzliwy sługo, toż nad moją wolę
Przenosisz rozkaz dumnego prałata,
Którego nie mógł ścierpieć Henryk Piąty?
Ni Boga, ni ty króla przyjacielem;
Otwórz, lub wkrótce wyrzucę cię z Tower.