Po szczeblach drabin na mur się ich drapmy.
Ks. Burg. Bądź pierwszym, pójdziem za tobą, Talbocie.
Talbot. Nie wszyscy razem i nie w jednem miejscu.
Lepiej próbować losu w różnych stronach;
Jeśli jednego zawiedzie fortuna,
Drugi, szczęśliwszy na karki im wpadnie.
Bedford. Zgoda. Ja w tamten pójdę kąt.
Ks. Burg. Ja w tamten.
Talbot. A tutaj Talbot na mur się ich wdrapie,
Lub grób swój znajdzie. Teraz, Salisbury,
Walczę za ciebie, za prawa Henryka;
Z bożą pomocą pokażę tej nocy,
Jak mi są drodzy: król mój i przyjaciel.
Szyldwach (za sceną). Do broni! Anglik szturmuje do miasta!
Alençon. Jak to, panowie wszyscy rozebrani?
Bękart. Radzi, że mogli i tak się ratować.
Reignier. Zbudzić się czas był i opuścić łoże,
Gdy słyszeliśmy u drzwi naszych alarm.
Alençon. Jeszcze, jak oręż noszę, nie słyszałem
O przedsięwzięciu tak jak to zuchwałem.
Bękart. Ten Talbot musi być dyabłem z dna piekieł.
Reignier. Jeśli nie z piekła, to niebo z nim trzyma.
Alençon. To Karol! Patrzcie tylko, jak on pędzi.
Bękart. Święta Joanna była jego stróżem.
Karol. Toż sztuki twoje, zdradliwa niewiasto?
Najprzód schlebiałaś małą nam wygraną,
Ażeby teraz strata nasza była
Dziesięćkroć większa?
Dziewica. Dlaczego się Karol
Na przyjaciołkę swoją niecierpliwi?
Zawszeż jednaką ma być ma potęga?
Mamże zwyciężać i śpiąc i czuwając?
Mamże za wszystkich błędy odpowiadać?