Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/17

Ta strona została skorygowana.

ryk postanowił stawić wszystko, aby nie odejść ze sromotą. Odesławszy znaczną liczbę chorych do Anglii, sam z resztką, która nie przechodziła 12,000 ludzi, wprost poszedł na nieprzyjaciela.
Znużony żołnierz wdarł się z rozpaczliwem męstwem w sam środek kraju, zguba zdawała się nieuchronną, gdy dwa nierówne zastępy stanęły przed sobą. Heroldowie francuscy zjawili się w obozie, wyzywając do odwrotu lub bitwy.
— Powiedźcie panom waszym — rzekł król — że na ten raz ja ich napastować nie będę, ale jeśli mnie który z nich napadnie, z Bożą pomocą pola mu dostoję. Życzyłbym wam jednak, aby żaden z was nie zmuszał mnie szarej ziemi waszej czerwoną krwią waszą farbować.
W wigilię św. Kryspina, dnia 24 października, wojska się nareszcie spotkały; jedno wycieńczone i znękane, drugie świeże i nieskończenie je liczbą przewyższające.
Pięćdziesiąt tysięcy głów, a w tej liczbie 14,000 rycerzy, stało po francuskiej stronie. W obozie nikt nie wątpił o zwycięstwie, cieszono się niem zawczasu i biesiadowano wesoło. Henryk przyjmował bitwę, ważąc los swój po szalonemu, ale przygotowywał się do niej z rozwagą. Rozstawiono szyki, obrachowawszy się z położeniem; w obozie jego panowało usposobienie rycerskie i zapał spokojny. Wielu spowiadało się i przystępowało do komunii, poczęto od mszy i modlitwy i Bóg dał zwycięstwo tym, co nie swym siłom ufali, ale wielkiej sprawie i potędze ofiary. Król w świecącej zbroi, z hełmem ukoronowanym na głowie, sam ustawił swoich rycerzy w długą linię, nie głębszą nad cztery szeregi.
Z jednej strony stali obszarpani i obłoceni Anglicy, wyglądający na ciurów, z drugiej świetny i świeży, połyskujący zastęp francuski. Ktoś z orszaku Henryka się odezwał:
— A! gdyby tu stanąć dziś mogli wszyscy Anglicy, co oręż dźwignąć są w stanie.
— Ja nie żądam ani jednym więcej nad tych, których mam — odparł król — Bóg i garstce dać może zwycięstwo.
Francuskim wojskom rozkisłe drogi, nieład, zbyt ciężkie uzbrojenie, brak karności odbierały siły. Około jedenastej, pisze kronikarz, król Henryk zawołał: