Na tamtej wieży płonąca pochodnia.
Karol. Świeci nam teraz jak kometa zemsty,
Prorok upadku naszych nieprzyjaciół.
Alençon. Więc naprzód! Każda zwłoka niebezpieczna.
Naprzód! do miasta! naszem hasłem „Delfin!“
Lecz przedewszystkiem w pień wytnijmy straże.
Talbot. Francyo, tę zdradę zapłacisz mi łzami,
Byle twe przeżył wiarołomstwo Talbot.
Ta czarownica, przeklęta guślarka,
Tak nas podeszła swą piekielną sztuką,
Żeśmy zaledwo uszli dumie Francyi.
Dziewica. Dzień dobry! Czy wam na chleb trzeba zboża?
Książe Burgundyi będzie musiał pościć,
Nim je po takiej znowu kupi cenie.
Pełne kąkolu było; jak smakuje?
Ks. Burg. Szydź, kortezano bezwstydna, dyablico;
Niedługo tak cię twem zadławię zbożem,
Że będziesz jego przeklinała żniwo.
Karol. Wprzód może z głodu umrzesz, mości książe.
Bedford. Czynem nie słowem zdrady się tej pomścim.
Dziewica. Czy chcesz na ostre gonić, siwa brodo?
Chcesz lance trzaskać przykuty do krzesła?
Talbot. Szpetna dyablico, przeklęta guślarko,
Rozpustnych gachów otoczona kołem,
Tobież przystoi urągać starcowi,
Pół umarłemu wyrzucać tchórzostwo?
Jeśli się z tobą, raz jeszcze, panienko,
Nie zetrę w boju, niech zginę wzgardzony.
Dziewica. Czyś tak gorący? Lecz cicho, Dziewico,
Skoro grzmi Talbot, deszcz niedługo spadnie.
Sejm! szczęść mu Boże! Kto będzie marszałkiem?
Talbot. Czy śmiecie z murów na pole wystąpić?
Dziewica. Czy my szaleni dowodzić na nowo,