Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/188

Ta strona została skorygowana.

Ze źrenic moich łzy wściekłości płyną,
Gdy zdrajca drzemie, a waleczni giną,
Lucy.  O, nieś mu pomoc!
York.  Talbot legnie w grobie,
Ja słowo łamię, Anglia jest w żałobie,
Francya z uśmiechem wznosi głowę krwawą,
A wszystko zdrajcy Somerseta sprawą!
Lucy.  Więc się ulituj nad duszą Talbota,
Wszechmocny Boże, i nad jego synem,
Któregom widział, dwie temu godziny,
Jak biegł z walecznym połączyć się ojcem!
Raz pierwszy syna przyciśnie do łona,
Po siedmiu latach, i razem z nim skona.
York.  Ach, jak bolesna dla ojca godzina
Na wspólnym grobie ucałować syna!
Jak smutno myśleć, że tylko przy zgonie
Dwaj przyjaciele ścisną sobie dłonie!
Niezdolny pomódz, w gorzkiej mogę męce
Kląć tylko zdrajcę, że mi związał ręce.
Maine, Tours, Poitiers, jakie tracim włości
Somersetowej sprawą ospałości! (wychodzi).
Lucy.  Gdy sęp niezgody toczy wodzów serca,
Z rąk nam wytrąca drzemiące lenistwo
Podboje króla ledwo ostygłego,
Wiecznej pamięci Piątego Henryka,
I kiedy oni krzyżują się wzajem,
Ziemie i honor, wszystko wrogom dajem (wychodzi).

SCENA IV.
Inna płaszczyzna gaskońska.
(Wchodzi Somerset z wojskiem, z nim oficer Talbota).

Somerset.  Za późno! Wysłać nie mogę ich teraz.
Plan ten wyprawy nazbyt nieroztropnie
Z Talbotem książę Yorku ułożył.
Jedna wycieczka z miasta była w stanie
Obsaczyć wszystkie siły nasze razem.