Suffolk. Podziękowanie składam ci królewskie,
Bo działam w sprawie mojego monarchy.
(Na str.). Choć mi się zdaje, że chętniebym przystał
Moim tu własnym być pełnomocnikiem.
(Głośno). Śpieszę do Angli z wielką wiadomością,
Idę przyśpieszyć ślubną uroczystość,
Bywaj zdrów, Reignier! a wedle wartości
Klejnot ten w złotych chowaj nam pałacach.
Reignier. Przyjmij ten uścisk, który daćbym pragnął
Chrześcijańskiemu panu, Henrykowi,
Gdyby był tutaj.
Małgorz. (odchodząc). Bywaj zdrów, milordzie!
Życzenia, modły, wdzięczność Małgorzaty
Będą ci zawsze, wszędzie towarzyszyć.
Suffolk. Żegnam cię, pani! Ale, Małgorzato,
Żadnych pozdrowień dla mojego króla?
Małgorz. Pozdrów go słowem, jakie może przystać
Młodej dziewicy, jego służebnicy.
Suffolk. Uroczy rozkaz, natchniony skromnością.
Ale raz jeszcze kłopotać cię muszę;
Czy nie poniosę mojemu królowi
Żadnego twojej miłości zadatku?
Małgorz. I owszem, serce czyste i bez plamy,
I obce dotąd miłości.
Suffolk (całuje ją). To przytem.
Małgorz. To jest dla ciebie; nie jestem dość śmiałą,
Tak lichy datek królowi przesyłać.
Suffolk. O, gdyby była moją! — Stój, Suffolku!
W tym labiryncie myśli twoich nie gub,
Gdzie Minotaur i ohydne zdrady
Czyhają skryte. Sprawą twoją teraz
Wdzięków jej blaskiem króla oczarować.
Marz pośród drogi o cnót jej potędze,
O przyrodzonych wdziękach, którym sztuka
Niegdy nie sprosta, abyś za powrotem,
Kiedy przed królem Henrykiem uklękniesz,
Twoją powieścią rozum mu odurzył (wychodzi).