Król Henr. Czy to powieści twej skutek, Suffolku,
Czy to dlatego, że młode me serce
Ogniem miłości dotąd nie płonęło,
Nie wiem; wiem tylko, że całą mą duszą
Miota dziś burza niepohamowana,
I myśli moje to drżą, to się cieszą
Kolejnym wpływem trwogi i nadziei.
Więc płyń do Francyi co prędzej, milordzie,
Podpisz, co zechcesz, byle Małgorzata
Przebyła morze i raczyła zostać
Henryka żoną wierną, namaszczoną;
A na pokrycie twych wszystkich wydatków
Zbierz między ludem moim dziesięcinę.
Leć, leć, powtarzam, do twego powrotu
Będę igraszką mnogich niepokojów.
Ty zaś, mój stryju, nie gniewaj się, proszę,
Sądź mnie nie wedle tego, czem dziś jesteś,
Lecz wedle tego, czem byłeś przed laty,
A łatwo moim przebaczysz rozkazom.
Wiedźcie mnie teraz na ciche ustronie,
Gdziebym mógł cały mym oddać się troskom (wychodzi).
Gloucest. Lękam się, żeby troski dziś poczęte
Do końca twego nie trwały żywota.
Suffolk. Suffolk wziął górę i płynie, jak niegdyś
Do brzegów Grecyi młody płynął Parys,
Z nadzieją równych tryumfów w miłości
A lepszą dolą w niej od Trojańczyka.
Gdy królem rządzić będzie Małgorzata,
Ja będę rządził nią, królem i Anglią (wychodzi).