Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.

Horner.  Najjaśniejszy panie, nigdy nic takiego ani powiedziałem, ani pomyślałem. Bóg mi jest świadkiem, że jestem fałszywie oskarżony przez tego łotra.
Piotr.  (podnosząc ręce). Na te dziesięć kości przysięgam, najjaśniejszy panie, że mi to powiedział jednej nocy, gdyśmy na poddaszu szorowali pancerz księcia Yorku.

York.  Nikczemny łotrze, głową mi zapłacisz
Za twoje słowa zdradą przepełnione!
Niech wedle całej prawa surowości
Odpowie za to, błagam, rozkaż, królu.

Horner.  Ach, najjaśniejszy panie, powieś mnie, jeśli kiedykolwiek słowa te wyrzekłem. Mój oskarżyciel jest moim czeladnikiem. Kiedym go ostatnią razą chłostał za jakieś przewinienie, klęknął i ślubował, że mi odda wet za wet. Postawię na to wiarogodnych świadków. Proszę cię więc, królu, nie chciej gubić uczciwego człowieka na oskarżenie łotra.

Król Henr.  Jak tę rzecz prawo rozstrzyga, mój stryju?
Gloucest.  Oto jest wyrok: Niech książę Somerset
Będzie we Francyi króla namiestnikiem,
Gdy podejrzenie na Yorka padło.
Tym dwom wyznaczyć dzień i miejsce trzeba,
Gdzie pojedynek sprawę ich rozstrzygnie,
Skoro ma świadków przeciw swemu słudze
Tak prawo mówi i tak Humphrey sądzi.
Somerset.  Waszej królewskiej mości składam dzięki.
Horner.  A ja przyjmuję chętnie pojedynek.

Piotr.  Ach, najjaśniejszy panie! bić się nie mogę. Przez miłość Boga ulituj się nade mną! Zawziętość tego człowieka przemogła. O, panie, bądź mi miłosierny! Nie potrafię nigdy jednego dać ciosu. O panie! moje serce!

Gloucest.  Bij się, hultaju, albo będziesz wisiał.
Król Henr.  Zamknąć ich w Tower, aż bój się odbędzie
Na dniu ostatnim przyszłego miesiąca.
Chodź, Somersecie, podróż twoja nagli.

(Wychodzą).