Ty mówisz: kłamstwo, a ja mówię: prawda.
Starszy z tych synów, na mamki oddany,
Był ukradziony przez starą żebraczkę,
A nieświadomy swego pochodzenia
Został strycharzem, gdy wyrósł na męża:
Ja synem jego; zaprzecz, jeśli możesz.
Dick. To święta prawda, i królem też będzie.
Smith. Wybudował, panie, komin w chałupie mojego ojca, a cegły do dziś dnia żyją i mogą poświadczyć; nie przecz więc daremnie.
W. Staff. I wy wierzycie temu nicponiowi,
Który sam nie wie, co wam rozpowiada?
Wszyscy. Wierzymy wszyscy; idźże sobie z Bogiem.
W. Staff. Jacku Cade, książe York tego cię nauczył.
Cade (na stronie). Kłamie, bo sam to wszystko wymyśliłem. (Głośno). Wracaj więc, mopanku, a powiedz ode mnie królowi, że przez pamięć na jego ojca Henryka Piątego, za którego czasów chłopięta grywały w dołki
francuskiemi koronami, pozwolę mu panować, ale będę jego protektorem.
Dick. A prócz tego domagamy się głowy lorda Say za to, że sprzedał księstwo Maine.
Cade. I macie racyę, bo to jest powodem, że Anglia ochromiała i musiałaby chodzić o kulach, gdyby jej nie podpierała moja potęga. Bracia królowie, powiadam wam, że lord Say wytrzebił rzeczpospolitą i zrobił z niej rzezańca. Ale co jeszcze ważniejsza, lord Say mówi po francusku, a więc jest zdrajcą.
H. Staff. Co za gruba, co za opłakana ciemnota!
Cade. Więc mi odpowiedz, jeśli możesz: Francuzi są naszymi nieprzyjaciółmi, pytam się przeto, czy ten, co mówi językiem naszych nieprzyjaciół, może być dobrym rajcą? Może, czy nie może?
Wszyscy. Nie może! nie może! Musimy też mieć jego głowę.
W. Staff. Gdy dobre słowa nic nie mogą wskórać,
Z królewskiem wojskiem czas na nich uderzyć.
H. Staff. A ty, heroldzie, idź po wszystkich miastach
Stronników Cade’a ogłosić zdrajcami.