Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/297

Ta strona została skorygowana.
SCENA V.
Londyn. — Tower.
(Wchodzą: lord Scales i inni na murach; na dole kilku mieszczan).

Scales.  Jakie przynosicie nowiny? Czy Jack Cade zabity?
Obywat.  Nie, milordzie, i daleko mu do tego, bo tłum most opanował, wyciął w pień stawiających opór. Lord mer błaga o pomoc z Tower, aby miasto od buntowników ratować.
Scales.  Co będzie można, poślę mu natychmiast,
Chociaż sam w wielkim jestem tu kłopocie,
Bo się o Toweru kusili zdobycie.
Idźcie na Smithfield, zbierajcie orężnych,
A tam się z wami Mateusz Grough złączy.
Walczcie za króla, ojczyznę i siebie.
Żegnam was teraz, bo chwile są drogie. (Wychodzą).

SCENA VI.
Londyn. — Cannon-Street.
(Wchodzi Jack Cade na czele buntowników. Uderza buławą w słup londyński).

Cade.  Mortimer jest teraz panem tego miasta, i tu, zasiadając na londyńskim słupie, polecam i rozkazuję, aby kosztem miasta wszystkie pompy płynęły francuskiem winem przez cały rok pierwszy naszego panowania. Od tej chwili będzie zdrajcą, kto się poważy nazywać mnie inaczej jak lordem Mortimer.

(Wbiega żołnierz).

Żołnierz.  Jacku Cade! Jacku Cade!
Cade.  Zakłujcie mi go natychmiast. (Zabijają go).
Smith.  Jeśli ten hultaj ma choć trochę sensu w głowie, nie nazwie cię Jackiem Cade raz drugi; zdaje mi się, że dobrą dostał przestrogę.
Dick.  Milordzie, zebrało się wojsko na Smithfield.
Cade.  Więc idźmy je atakować, ale wprzódy śpiesz i spal