Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/300

Ta strona została skorygowana.

To na obronę króla i ojczyzny.
Dla mądrych ludzi grosza nie szczędziłem,
Bom sam nauką króla względy zyskał.
Bom się przekonał, że nieumiejętność
Jest Bożą klątwą, a nauka skrzydłem,
Które do nieba człowieka unosi.
Jeśli dyabelski duch was nie opętał,
Żaden z was ręki nie podniesie na mnie.
Język ten nieraz waszej sławy bronił
Po obcych dworach.
Cade.  Ba, a kiedyż to choć jeden dałeś sztych na placu boju!
Lord Say.  Daleko sięga dłoń wielkiego męża:
Nieraz ja trupem człowieka położył,
Choć go me oczy nigdy nie widziały.
Jerzy.  A ty tchórzu obrzydliwy! Z tyłu ludzi napadać?
Lord Say.  Twarz ta pobladła czuwając nad wami.
Cade.  Daj mu policzek, a wróci mu rumieniec.
Lord Say.  W sprawach biednego ludu długie roki
Przed czasem moje skołatały zdrowie.
Cade.  Dostaniesz za to konopny ulepek i siekierzaną papkę.
Dick.  Cóż to? Drżysz, człowieku?
Lord Say.  Nie trwogi ale paraliżu skutkiem.
Cade.  Kiwa na nas głową, jakby chciał powiedzieć: jeszcze my się obrachujemy. Zobaczę, czy głowa jego będzie się prościej trzymała na palu. Wyprowadźcie go i utnijcie mu głowę.
Lord Say.  Powiedzcie, proszę, w czem mój grzech największy?
Czym do honorów, czym do bogactw wzdychał?
Czym kufry moje łupieżą napełnił?
Patrzcie, czy ubiór mój od złota kapie?
Kogom pokrzywdził, by śmierci mej pragnął?
Krwią się niewinną dłoń ma nie splamiła,
Ani to serce myślą nieuczciwą.
Żyć mi pozwólcie.
Cade.  Jego słowa budzą we mnie litość: lecz ją okiełznam; umrze, choćby tylko za to, że tak dobrze swojego bronił życia. Precz z nim! Ma pod językiem złego ducha, bo nie mówi: w imię Boże. Precz z nim! po-