Małgorz. Przez Boga, królu, uciekaj! czas drogi!
Król Henr. Kto wolę niebios prześcignie? Czekajmy.
Małgorz. Z jakiejże gliny jesteś ulepiony?
I bić się nie chcesz i nie chcesz uciekać.
Cofać się radzą roztropność i męstwo;
W ucieczce tylko nasze ocalenie. (Alarm w odległości).
Z twojem pojmaniem wszystko się skończyło.
Jeśli szczęśliwie pogoni ujdziemy,
(A ujść nie trudno, byle nie twój opór),
W Londynie znajdziem niemało przyjaciół,
Przy ich pomocy zdołamy naprawić
Naszej fortuny dzisiejsze wyłomy.
Mł. Clif. Gdybym nie myślał o zemście na przyszłość,
Wolałbym bluźnić niż ucieczkę radzić;
A jednak musisz uciekać, bo teraz
W naszych żołnierzy sercach siadła rozpacz.
Idźmy sił szukać, a dzień ten zaświeci,
W którym na wrogów klęska równa zleci.
Uciekaj, królu! (Wychodzą).
York. Kto nam dać może wieść o Salisburym,
Lwie osiwiałym, który w gniewu szale
O spustoszeniach starości zapomniał;
Jak młody rycerz w samej lat swych wiośnie
W zamęcie boju na nowo rozkwitnął?
Dzień ten szczęśliwy dniem szczęśliwym nie jest,
Jeśli go życiem Salisbury kupił.
Ryszard. Dostojny ojcze, trzy razy, wśród boju,