Wśród burz, piorunów i trzęsienia ziemi,
Jak drugi Jowisz, przymusić gotowy,
Jeśli wezwanie będzie bezskuteczne.
Na miłość Boga raz cię jeszcze wzywa:
Oddaj koronę, ulituj się, panie,
Nad biednym ludem; śmierć bowiem łakoma
Swoje otwiera już ogromne paszcze;
Na twą on głowę ciska i łzy wdowie,
I sierot jęki, potok krwi poległych,
I dziewic łkania; spór ten bowiem połknie
Mężów, kochanków i ojców tysiące.
Te są żądania, te są groźby jego,
I to jest koniec mojego poselstwa.
Jeżeli jednak Delfin jest przytomny,
Mam dlań osobne jeszcze pozdrowienie.
Król Fr. Co do nas, weźmiem rzecz tę na rozwagę
I jutro naszą damy ci odpowiedź,
Abyś ją poniósł angielskiemu bratu.
Delfin. Co do Delfina, stoję tu za niego;
Co mu przynosisz?
Exeter. Wzgardę i wyzwanie,
Wszystkie obelgi, byleby przystały
Wielkiemu panu, który je przesyła,
Boś wszystkich godzien; jeżeli twój ojciec,
Wymagań naszych śpiesznem wykonaniem
Goryczy twoich szyderstw nie osłodzi,
Pan mój zażąda tak surowej liczby,
Że wszystkie Francyi jaskinie i sklepy
Na obelg twoich odpowiedzą brzmienia
Naszych dział mściwych piorunowym grzmotem.
Delfin. Powiedz, że jeśli ojciec mój ustąpi,
Krok jego będzie przeciwny mej woli.
Ja myślę tylko, jak przyjść do gry z Anglią;
Dlatego właśnie twojemu królowi,
Pomnąc na jego młodość i pustotę,
Paryskie piłki w prezencie posłałem.
Exeter. A za to przed nim Louvre zadrży paryski,
Choćby Europy główną był stolicą.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/52
Ta strona została skorygowana.