Bourbon. O, hańbo!
O wieczna hańbo! hańbo nieskończona!
Gińmy z honorem! Wróćmy na plac boju!
Ten, co nie pójdzie teraz za Bourbonem,
Niechaj ucieka, niechaj, z czapką w ręku,
Jak podły rajfur strzeże drzwi komory,
W której niewolnik, od mego psa gorszy,
Będzie mu gwałcił córkę najkraśniejszą.
Konetabl. Nieład nas zgubił, niech nieład nas zbawi,
Nieśmy gromadą wrogom życia nasze.
Orleans. Jeszcze nas dosyć zostało żyjących,
By w naszym tłumie zadusić Anglików,
Gdyby nam tylko można ład przywrócić.
Burbon. Do dyabła z ładem! — Gińmy w wieku kwiecie,
Lub długa hańba w żywot się nasz wplecie.
Król Henr. Dobrze się, bracia moi, sprawiliśmy,
Ale się jeszcze nie skończyło wszystko,
Jeszcze nie wszyscy pierzchnęli Francuzi.
Exeter. York królewskim poleca się względom.
Król Henr. Stryju, czy żyje? Trzykroć w tej godzinie
Jak padł, widziałem i jak wstał, by walczyć,
Czerwony cały od hełmu do ostróg.
Exeter. I tak waleczny żołnierz martwem ciałem
Pola te gniecie, a przy jego boku
Wierny towarzysz i ran i honoru,
Szlachetny także hrabia Suffolk leży.
Hrabia legł pierwszy; York porąbany,
Przybiegł, gdzie Suffolk w własnej krwi się kąpał,
Wziął go za brodę, ucałował rany,
Co się na jego rumieniły twarzy,
I krzyknął: „Czekaj, kuzynie Suffolku,