Moje omdlenie i krew jasno mówią,
Że ciało moje muszę ziemi wrócić,
Śmiercią mą wrogom zapewnić zwycięstwo.
Tak cedr pod ostrzem siekiery upada,
Co liściem słonił królewskiego orła,
W którego cieniu dumny lew spoczywał,
Drzewo Jowisza szczytem swym przechodził,
Poziome krzewy od wichrów zasłaniał.
Oko, dziś śmierci kirem zaciemnione,
Jak promień słońca dawniej przenikało
Wszystkie tajniki świata tego zdrajców;
Krwią dziś zalane czoła tego marszczki
Nieraz grobowcem królów nazywano,
Bom grób potężnym nieraz królom kopał.
Kto śmiać się ważył, gdy Warwick brwi marszczył?
Teraz ma chwała w krwi leży i prochu!
Parki, ogrody moje mnie rzucają,
Z wszystkich mych włości tylko mi zostało,
Ile na ciała mego trzeba długość.
Czem chwała, berło? Garstką tylko błota;
Cichy grób końcem głośnego żywota.
Somerset. Ah, gdybyś teraz jak my był, Warwicku,
Jeszczeby wszystko dało się naprawić;
Królowa z Francyi silne wojska wiedzie.
O, gdybyś tylko mógł z nami uciekać.
Warwick. Gdybym mógł nawet, nie chciałbym uciekać.
Montague, bracie, jeśli jesteś przy mnie,
Ściśnij mi rękę, drogich ust całunkiem
Na chwilę duszę w mem zatrzymaj ciele!
Ty mnie nie kochasz, bo gdybyś mnie kochał,
Łzami byś omył zsiadłej krwi gruzełki,
Co wargi lepią i mówić mi bronią.
Przybądź, Montague, przybądź, albo skonam.
Somerset. Warwicku, ducha wyzionął Montague:
Ostatniem jego było do mnie słowem:
Poleć mnie memu bratu walecznemu.
Chciał więcej mówić, i mówił coś więcej,