Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/126

Ta strona została skorygowana.

Walii i razem z Mortonem począł knuć powstanie, chcąc na tronie osadzić hrabiego Richmonda (potomka Jana z Gandawy). Ruch ten jednak się nie powiódł, powstańcy się rozbiegli, Buckingham zdradzony, wzięty został i ścięty w Salisbury.
Ryszard więc zdawał się zupełnie ubezpieczonym na tronie. Parlament uznał dynastyę, naród ją przyjmował, zgadzano sie z przeznaczeniem. Siła dawała mu prawność.
Wtem, wśród ciszy, gdy się tego najmniej spodziewano, Richmond zjawił się znowu. Wściekłość Ryszarda nie znała granic, siadł na koń, aby zwalczyć tego przeciwnika i popędził z wojskiem na niego. W okolicach Leicester, pod Bosworth rozbito namioty. Tu król miał mieć sen jakiś straszliwy, o którym wspomina Hall w kronice. Widzenie to senne zmąciło mu myśli, odebrało przytomność.
Kronikarz tak opisuje tę bitwę, która była wymiarem sprawiedliwości Bożej.
— „Król zaledwie przygotowania skończył, gdy dwa wojska wzajem się ujrzały. O, Boże! jakże pośpiesznie poczęli żołnierze zapinać hełmy, jak żwawo łucznicy naciągali łuki i przypasywali kołczany, jak szybko kopijnicy dźwignęli topory swe i spróbowali dzid. Wszyscy gotowi byli rzucić się w utarczkę, jak skoro okrutna trąba zadzwoni na krwawą trwogę — zwycięstwa lub śmierci! Pomiędzy dwoma wojskami była trzęsawica, którą Richmond zostawił na prawo, aby nią osłonić swe skrzydło. Tym ruchem tyłem się zwrócił do słońca, a nieprzyjacielowi biło ono w same oczy. Gdy król Ryszard ujrzał, że oddziały hrabiego przeszły przez trzęsawisko, wnet rozkazał uderzyć na nie. Zagrzmiały natychmiast trąby, żołnierze krzyknęli a łucznicy hrabiego nie próżnując, odpowiedzieli silnie.
„Gdy przeszło to pierwsze starcie, wojska się zwarły i pojedyncza walka rozpoczęła, nie szczędzono toporów ni mieczów — gdy w tej chwili lord Stanley połączył się z hrabią.
„W czasie gdy dwie przednie straże śmiertelnie walczyły z sobą, bo każda zwyciężyć i zgnieść drugą pragnęła,