Bez wstydu moje zabili nadzieje;
Miłością moją jest hańba, wstyd życiem,
W tej hańbie żyje wściekłość moich smutków!
Bucking. Skończ!
Małgorz. Buckinghamie, dłoń twą pocałuję
Na znak przymierza i przyjaźni z tobą.
Szczęść Boże tobie i twemu domowi!
Krew nasza twojej nie plami odzieży,
W przekleństw też moich nie stoisz ty kole.
Bucking. I nikt z przytomnych, bo nigdy przekleństwo
Ust nie przechodzi tego co je ciska.
Małgorz. Ja wierzę jednak, że leci do nieba
I budzi słodko śpiący Boży pokój.
O Buckinghamie! Strzeż się, strzeż psa tego;
Łasząc się kąsa, a kiedy ukąsi,
Ząb jego wsącza śmiertelną truciznę.
Strzeż się go, książę, uciekaj od niego!
Grzech, śmierć i piekło stemplem go swym znaczą
I na swój rozkaz wszystkie ma ich sługi.
Gloucest. Co ci tam szepcze, lordzie Buckinghamie?
Bucking. Nic coby godne mej było baczności.
Małgorz. Jakto? Więc dobrą moją gardzisz radą?
Dyabłu, o którym ostrzegam cię, schlebiasz?
Przypomnij sobie me słowa w dniu gorzkim,
Gdy ci boleścią twe przeszyje serce,
Powiedz: prorokiem była Małgorzata.
Żyjcie przedmiotem jego nienawiści,
Jak on jest waszej, a wy wszyscy bożej! (wychodzi).
Hastings. Włosy mi stają na te jej przekleństwa.
Rivers. Jak mnie. Rzecz dziwna, że jest jeszcze wolną.
Gloucest. Ja jej nie mogę ganić, bo, przez Boga!
Ciężkie jej krzywdy, i z serca żałuję
Udziału, jaki w krzywdach tych mieć mogłem.
Elżbieta. Ile wiem, nigdy jej nie pokrzywdziłam.
Gloucest. Lecz z jej krzywd wszystkie posiadłaś korzyści.
Widzę, żem w służbie tych był za gorący,
Którzy za zimno dzisiaj o tem myślą.
I Clarence, pewno w swych zasług nagrodę,
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/152
Ta strona została przepisana.