Babka mówiła, że był tam zabity.
Ks. Walii. Umarłych stryjów nie lękam się wcale.
Gloucest. Ani żyjących, spodziewam się, książe.
Ks. Walii. I ja tak myślę, byle tylko żyli.
Lecz idźmy, lordzie; z smutną o nich myślą,
I z ciężkiem sercem w drogę się tę puszczam.
Bucking. Czy myślisz, książe, że ten szczebiot York
Nie był przez zręczną matkę podniecony
W tak obraźliwy szydzić z ciebie sposób?
Gloucest. Nie wątpię wcale. Mały ten gaduła
Jest śmiały, żywy, dowcipny i zręczny:
Od stóp do głowy to żywa jest matka.
Bucking. Dajmy mu pokój. Przybliż się Catesby.
Przysiągłeś pomoc w naszych przedsięwzięciach,
I tajemnicę o tem co powiemy.
Nasze zamiary w drodze ci odkryłem.
Co myślisz? Rzeczą nie byłożby łatwą
Na stronę naszą przeciągnąć Hastingsa,
Aby na wyspy tej królewskim tronie
Posadzić tego szlachetnego księcia?
Catesby. Przez pamięć ojca on tak księcia kocha,
Że wszelki zamach na niego odepchnie.
Bucking. A Stanley, myślisz, równie będzie twardy?
Catesby. Krok w krok on pójdzie za lordem Hastingsem.
Bucking. Więc dobrze, teraz, miły mój Catesby,
Idź do Hastingsa, i zlekka wymiarkuj,
Coby powiedział na nasze zamiary.
Zaproś go takżo na jutro do Tower,
Aby wziął udział w święcie koronacyi.
Gdybyś przypadkiem znalazł go przystępnym,
Dodaj mu ducha, odkryj mu rzecz całą;
Gdy będzie zimny, ciężki i niechętny,
I ty bądź równie; utnij z nim rozmowę.
O jego myślach przynieś nam wiadomość,
Bo jutro tajną odbędziemy radę,
Na której ważne odbierzesz zlecenia.
Gloucest. Lordowi Hastings poleć mnie, Catesby,