„Tak mówi książe, tak książe wnioskuje“.
Lecz ani słówka z swej nie dodał strony.
Gdy skończył, kilku moich domowników
W głębiach przysionka podrzuciło czapki,
I może jakich dziesięciu krzyknęło:
„Boże zachowaj nam króla Ryszarda!“
Ja też, chwytając w przelocie sposobność,
Dzięki wam, rzekłem im, obywatele,
Wasze okrzyki i powszechny oklask
Waszej mądrości znakiem jest, dowodzi
Waszej miłości dla króla Ryszarda;
I na tem kończąc opuściłem izbę.
Gloucest. Przeklęte kloce! Więc nie chcieli mówić?
Więc i mer z swoją nie przyjdzie tu Radą?
Bucking. Mer już jest blisko. Udaj przestrach, książe,
Przyjmij go tylko po długich błaganiach,
A przedewszystkiem Ołtarzyk miej w ręku
I z każdej strony miej przy sobie księdza;
To mi da powód do świętej perory.
Do naszej prośby nie łatwo się przychyl:
Bądź jak dziewczyna, mów: nie a bierz wszystko.
Gloucest. Jeśli tak dobrze będziesz za nich mówił,
Jak ja za siebie będę „nie“ powtarzał,
Wcale nie wątpię o szczęśliwym końcu.
Bucking. Oddal się teraz, książe, lord mer stuka.
Witaj milordzie, tańczę tutaj solo,
Książe, jak widzę, z nikim nie chce mówić.
Cóż na mą prośbę odpowiada książe?
Cates. Prosi cię, panie, byś twe odwiedziny
Na jutro, albo pojutrze odłożył;
Dziś jest na świętem rozpamiętywaniu
Z przewielebnymi dwoma biskupami;
Lęka się, żeby światowe go względy
Nie odwróciły od pobożnych ćwiczeń.
Bucking. Dobry Catesby, wróć jeszcze do księcia,
Powiedz, że z lordem merem, z jego Radą,