To prawda, tylko nie przez jego żonę;
On był wprzód lady Łucyi zaręczony,
Czego żyjącym świadkiem matka twoja;
Później przez swoich posłów wziął za żonę
Bonę, monarchy francuskiego siostrę;
W końcu dopiero, biedna suplikantka,
Stroskana matka licznego potomstwa,
Płacząca wdowa, piękność więdniejąca,
Już przy zachodzie swoich dni najlepszych,
Rozpustne jego podchwyciła oko,
I z wysokości tronu go ściągnęła
W obrzydłą przepaść grzesznego dwójżeństwa.
Przez nią, w nieprawnem spłodzony był łożu
Edward, przez grzeczność księciem nazywany.
Z większą goryczą mógłbym o tem mówić,
Przez wzgląd jedynie dla żyjących osób
Mego języka miarkuję gwałtowność.
Więc, dobry panie, racz łaskawie przyjąć
Ofiarowaną ci królewską godność,
Jeśli nie dla nas i dla szczęścia kraju,
To, by szlachetny ród twój znów sprowadzić
Z nadużyć czasu, z manowców zepsucia
Na równą drogę prawego potomstwa.
Lord Mer. Obywatele twoi o to proszą.
Bucking. Miłości ludu nie odpychaj, książe.
Catesby. Przyjęciem słusznej uszczęśliw ich prośby.
Gloucest. Czemu ten ciężar chcecie na mnie zwalić?
Nie jestem zdolny do królewskiej władzy;
Mojej odmowy na złe nie tłomaczcie;
Być wam posłusznym nie mogę i nie chcę.
Bucking. Skoro odmawiasz, gdy w zbytku miłości
Wzdrygasz się strącić syna twego brata
Przez znaną światu czułość twego serca,
I przez niewieście skrupuły sumienia,
Których dowody twojemu rodzeństwu
I wszystkim stanom ziemi naszej dałeś,
Wiedz, że czy przyjmiesz, czy odrzucisz prośbę,
Syn twego brata królem tu nie będzie;
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/197
Ta strona została przepisana.