Troski jedyną twoją dziś koroną;
Wprzód mną gardziłaś, ja tobą dziś gardzę;
Świat drżał przed tobą, drżysz dzisiaj przed światem;
Rozkazywałaś, dziś nikt cię nie słucha.
Gdy się fortuny koło obróciło,
Na łup wypadków zostałaś oddaną,
Tylko ci pamięć przeszłości została
Na większe w doli obecnej cierpienie.
Wzięłaś mi miejsce, czy nie bierzesz teraz
Trosk moich słusznie należnej ci części?
Pół mego jarzma dumny kark twój dźwiga,
Znużoną głowę wymykam tu z jarzma,
Tobie zostawiam cały jego ciężar.
Żegnaj, królowo smutku, Yorka żono!
Z angielskich nieszczęść śmiać się będę w Francyi.
Elżbieta. Biegła w przekleństwach, zatrzymaj się chwilę,
Mych nieprzyjaciół naucz mnie przeklinać.
Małgorz. Pość we dnie, noce przepędzaj bezsenne,
Umarłe szczęście z żywym równaj smutkiem,
Marz większą dziatek twych piękność niż była,
A większą szpetność niż jest ich zabójcy.
Zwiększone straty w duszę głębiej wpadną,
Myśl ta przeklinać nauczy cię snadno.
Elżbieta. Me słowa tępe, naostrz je na twoich.
Małgorz. Twoje cierpienia ostrz im dadzą moich (wychodzi).
Księżna. Czemu nieszczęście ma być słów tak pełne?
Elżbieta. Wietrznym rzecznikom nieszczęść, swych klientów,
Beztestamentnym dziedzicom radości,
Biednym, znużonym ludzkich nieszczęść mowcom,
Puść wolne lice, bo jeśli nie więcej,
Z serca choć cząstkę odwalą ciężaru.
Księżna. Jeśli tak, idźmy, a bądźmy słów szczodre,
Gorzkiem ich tchnieniem mego zduśmy syna,
Jak on dwóch słodkich synów twych zadusił.
Grzmią trąby, idźmy, a nie szczędźmy przekleństw.
Król Rysz. Kto mi w pochodzie drogę zastępuje?