Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/265

Ta strona została przepisana.

Czy wiesz o jakich?
Wolsey.  Miłościwy panie,
W rzeczach tyczących interesów stanu
Wiem tylko cząstkę, bo w twych sług szeregu,
Jak inni, tyłkom jednym jest żołnierzem.
Katarz.  Nie wiesz od innych więcej, kardynale,
Prawda, lecz jesteś wynalazcą rzeczy
Świadomych innym, a zgubnych dla tłumu,
Któryby o nich wcale nie chciał wiedzieć,
A jednak musi znać je mimo woli.
Zdzierstwa, o których pan mój pragnie wiedzieć,
Słyszane tylko napełniają grozą,
A łamią krzyże tym, którzy je znoszą.
Mówią, że jesteś wszystkich wynalazcą;
Jeśli nie, ciężko jesteś spotwarzony.
Król Henr.  Zdzierstwa, wciąż zdzierstwa! Jaka ich natura?
Powiedz nam przecie, co to są za zdzierstwa?
Katarz.  Twej cierpliwości może nadużywam,
Lecz, obietnica twego przebaczenia
Śmiałą mnie robi. Skargi twych poddanych
Są wywołane rozkazem, by każdy
Szóstą swojego mienia część wypłacił
Pod twojej wojny francuskiej pozorem.
To wszystkim ustom śmiałości dodało,
Języki winną wypluły uległość,
Zamarzła wierność w sercach oziębionych,
Na miejsce modlitw wyrosły przekleństwa,
A posłuszeństwo, tak niegdyś potulne,
Wściekłych uniesień jest dziś niewolnikiem.
Czas, by się wasza zajęła wysokość
Ważną tą sprawą, zwłoki nie cierpiącą.
Król Henr.  Bóg widzi, mojej przeciwne to woli.
Wolsey.  Mą winą w sprawie tej jest głos mój tylko,
Któregom nie dał, pókim nie otrzymał
Uczonych sędziów przychylnego zdania.
Gdy nieuczone języki mnie szarpią,
Które nie znając ni moich zdolności,
Ni mej osoby, chcą czyny me sądzić,