Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/278

Ta strona została przepisana.

Kilka słów z gniewem niewyraźnie mruknął,
Lecz wkrótce stał się panem swoich uczuć
Z godną, szlachetną, cichą rezygnacyą.
2 Szlach.  Nie myślę, żeby śmierci się obawiał.
1 Szlach.  O nie, nie bije w nim niewieście serce,
Jakkolwiek powód ciężkiego wyroku
Boleć go może.
2 Szlach.  Wszystko mi się zdaje,
Że na dnie sprawy tej kardynał siedzi.
1 Szlach.  Wnosząc z pozorów, trudno o tem wątpić.
Sąd namiestnika w Irlandyi Kildara,
Śpieszne na jego miejsce wyprawienie
Hrabiego Surrey, aby mu przeszkodzić
Przyjść ojcu w pomoc.
2 Szlach.  Szpetny to był manewr!
1 Szlach.  Zapłaci mu to hrabia za powrotem.
Zauważono od dawna, że zwykle,
Byle kto łaskę monarchy pozyskał,
Zaraz kardynał znalazł mu robotę,
A jak być może od dworu daleko.
2 Szlach.  Lud go z całego serca nienawidzi,
Chciałby go widzieć sto łokci pod ziemią;
Księcia ubóstwia, zwierciadłem zacności
I dobrotliwym zwie go Buckinghamem.
1 Szlach.  Spojrzyj, nadchodzi mąż, o którym mówisz.
2 Szlach.  Stańmy tu, by mu lepiej się przypatrzeć.

(Wchodzi Buckingham, poprzedzony przez woźnych z laskami, przed nim topór z ostrzem ku niemu obróconem, po obu stronach halabardniki, za nim sir Thomasz Lovell, sir Mikołaj Vaux, sir William Sands i lud).

Bucking.  Wy, dobrzy ludzie, których tu przywodzi
Litość nad moją nieszczęśliwą dolą,
Słów mych słuchajcie i wróćcie do domów,
A mnie losowi mojemu zostawcie.
Wyrokiem sądu zdrajcą ogłoszony,
Jak zdrajca ginę, ale Bóg mnie słyszy.
Niech dusza moja piekła będzie łupem,
Gdy głowa moja pod toporem padnie,