Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/281

Ta strona została przepisana.

Konającego radę nieomylną:
Nie otwierajcie wszystkich tajni serca
Waszym doradcom, waszym przyjaciołom,
Bo do tajemnic waszych przypuszczeni,
Na pierwsze waszej fortuny wahanie,
Odbiegną od was jak fala i tylko
Wrócą jak fala, aby was pochłonąć.
Módlcie się za mną wszyscy dobrzy ludzie!
Teraz na zawsze muszę was opuścić,
Ostatnia moja wybiła godzina.
Bywajcie zdrowi!
Gdy myśl wam przyjdzie smutną powieść prawić,
Opowiadajcie, jak upadł Buckingham.
Skończyłem. Boże, zlituj się nade mną!

(Wychodzą: Buckingham i straż).

1 Szlach.  Bolesny widok! Sądzę, że śmierć jego
Na głowy sprawców moc sprowadzi przekleństw.
2 Szlach.  Jeśli niewinny, prawda, rzecz to straszna.
Ja ci o większem coś powiem nieszczęściu,
Jeżeli moja sprawdzi się obawa.
1 Szlach.  Odwróć je, Panie! Cóż to za nieszczęście?
Nie wątpisz pewno o mej oględności.
2 Szlach.  To tajemnica tak wielkiej jest wagi,
Że nadzwyczajnej wymaga baczności.
1 Szlach.  Mów tylko śmiało, nie jestem gadułą.
2 Szlach.  Mam w tobie ufność i wszystko ci powiem.
Czy nie słyszałeś od kilku dni wieści,
Głucho krążących o blizkim rozwodzie
Króla Henryka?
1 Szlach.  To tylko czcze baśnie;
Gdy króla doszły, zapłonił się gniewem,
Do lorda Mera wyprawił rozkazy,
By je przytłumił, by wstrzymał języki,
Śmiące podobne rozsypywać kłamstwa.
2 Szlach.  Kłamstwo to prawdą dziś się pokazuje;
Wieść, naprzód głucha, coraz głośniej biega,
Że król stanowczo myśli o rozwodzie.
Albo kardynał lub inny zausznik,