Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/282

Ta strona została przepisana.

Przez złość dla naszej dobrej monarchini,
Szepnął mu w ucho zgubny dla niej skrupuł.
Na nowy dowód, kardynał Campeius
Właśnie co przybył w tej, jak mówią, sprawie.
1 Szlach.  Nie wątpię, że to dzieło kardynała,
Byle się tylko pomścić na cesarzu,
Który do jego nie skłonił się prośby,
Arcybiskupstwa Toledu mu nie dał.
2 Szlach.  Zgadłeś, jak myślę. Co za okrucieństwo
Chłostać królowę za obce jej winy!
Lecz kardynała musi stać się wola,
Królowa upaść.
1 Szlach.  Opłakana sprawa!
Lecz niebezpieczno o tem tu rozprawiać,
W domu obszerniej o tem pogadamy. (Wychodzą).

SCENA II.
Przedpokój w pałacu.
(Wchodzi lord Szambelan czytając list).

Szambel.  (czyta). „Konie, których żądałeś, milordzie, były pod moim osobistym dozorem wybrane, utresowane i ubrane. Były młode i piękne, z najlepszej północnej rasy. Właśnie gdy miały do Londynu wyruszyć, przybył człowiek lorda kardynała i zabrał je gwałtem, dając za powód, że pan jego musi być pierwej obsłużonym przed poddanym, jeśli nie przed królem; i to nam usta zamknęło“.
Bardzo się lękam, że do tego przyjdzie.
Niechże je trzyma; chce, widzę, mieć wszystko.

(Wchodzą książęta: Norfolk i Suffolk).

Norfolk.  Szczęsne spotkanie, lordzie szambelanie.
Szambel.  Dzień dobry panom.
Suffolk.  Co król teraz robi?
Szambel.  Sam w swej komnacie smuci się i dręczy.
Norfolk.  Z jakich powodów?
Szambel.  Zda się, że małżeństwo