Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/285

Ta strona została przepisana.

Wolsey.  Nie, być nie mogą, byleś raczył, królu,
Krótką godzinę czasu nam poświęcić.
Król Henr.  (do Norf. i Suff.). Jestem zajęty, zostawcie nas samych.
Norfolk  (na str.). Nie prawdaż, mnich ten nie ma ziarnka dumy?
Suffolk  (na str.). Nie, przecie nie chcę jego mieć choroby,
Gdybym miał nawet jego miejsce zająć.
To trwać nie może.
Norfolk  (na str.).A gdyby trwać miało,
Znam męża, który poświęcić się gotów.
Suffolk  (na str.). Ja znam drugiego.

(Wychodzą: Norfolk i Suffolk).

Wolsey.  Miłościwy panie,
Przykład mądrości wszystkim dałeś królom,
Zdając skrupuły twe pod sąd kościoła.
Kto się dziś gniewać, kto ganić cię może?
Hiszpan, węzłami krwi z nią skojarzony,
Byle chciał z dobrą sądzić wiarą, przyzna,
Że sąd szlachetny był i sprawiedliwy.
Teologowie królestw chrześcijańskich
Swoje nam wolne objawili zdania;
Mądrości gniazdo, na twoje żądanie,
Rzym, nam przysyła na swojego mówcę
Słynnego swoją mądrością kapłana,
Którego znowu przedstawiam ci, królu.
Król Henr.  Ja go znów w moje przyjmuję objęcia,
Wdzięczny za dowód miłości papieża,
Który mi przysłał po mej myśli męża.
Campeius.  Szlachetność twoja zjednała ci, panie,
Miłość u wszystkich. W ręce twoje składam
Moje zlecenia, w których wolą Rzymu,
Kardynał Wolsey, ze mną, sługą jego,
Bezstronnym sędzią sprawy tej uznany.
Król Henr.  Dwóch równych sędziów! Natychmiast królowej
Wasze poselstwo będzie oznajmione.
Gdzie jest Gardiner?
Wolsey.  Wiem, że twemu sercu
Królowa zawsze drogą była, panie,
Więc nie odmówisz królowej i teraz