Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/317

Ta strona została przepisana.

Kto nie ma w piersiach żelaznego serca,
Niech będzie świadkiem, z jakim żalem Cromwell
Pana swojego opuszcza. O! wierzaj,
Królowi służby, lecz tobie zachowam
Na wieki wieków wszystkie me modlitwy.
Wolsey.  Nie przypuszczałem, że wśród mych boleści
Płakać mi przyjdzie; ale twoja wierność
Zrobiła ze mnie płaczliwą niewiastę.
Otrzyjmy oczy, a słuchaj mnie bacznie:
Gdy pamięć moja, jak słuszna, przepadnie,
Gdy zimny marmur resztki me pochłonie,
Gdy imię moje w grobie ze mną zaśnie,
Powiedz, Cromwellu, żem twoim był mistrzem,
Powiedz, że Wolsey, co szedł drogą chwały,
Zgruntował wszystkie honorów mielizny;
W swojem rozbiciu bezpieczną ci drogę
Wielkości wskazał, choć sam z nią się minął.
Mego upadku rozmyślaj przyczyny.
Zrzecz się ambicyi, błagam cię Cromwellu,
To grzech, co z nieba strącił archaniołów,
A jakże człowiek, stwórcy swego obraz,
Może tą drogą do zbawienia dobiedz?
Mniej siebie kochaj niż swych nieprzyjaciół.
Uczciwość płuży więcej niż zepsucie.
Zawsze w prawicy trzymaj słodki pokój,
Aby zazdrosnych okiełznać języki.
Bądź sprawiedliwy, a nie znaj, co bojazń.
We wszystkich czynach miej na celu Boga,
Prawdę i kraj twój; jeśli tak upadniesz,
Błogosławionym będziesz męczennikiem.
Poświęć się cały na króla usługi.
Śpiesz teraz ze mną do mego pałacu;
Do grosza mienia mego spisz inwentarz,
To króla własność; tylko mą sutannę
I modły moje niemi zwać dziś mogę.
O! mój Cromwellu, gdybym Bogu służył
Z połową tylko takiej gorliwości,
Z jaką służyłem mojemu królowi,