Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/324

Ta strona została przepisana.

Lub o złośliwość mógbyś mnie oskarżyć.
Griffith.  Kardynał, chociaż z ubogiego domu,
Do wielkich pewno rodził się honorów;
Nauki pełny, zawczasu dojrzały,
Mądry, wymowny, przekonywający;
Dumny i twardy dla swych nieprzyjaciół,
Lecz dla przyjaciół łagodny jak wiosna;
Jeśli w zbieraniu był nienasycony
(Co było grzechem), to znowu nabytkiem
Jak król szafował, czego są dowodem
Ipswich i Oxford, mądrości bliźnięta,
Które swym kosztem założył i wspierał;
Pierwsze z nim razem upadło, jakgdyby
Nie chciało przeżyć swego dobroczyńcy;
Drugie, choć jeszcze dziś nie dopełnione,
Tak rośnie w sławę głębokiej nauki,
Że imię jego rozgłosi po ziemi.
Jego upadek był dla niego szczęściem,
Tylko w upadku wielką pojął prawdę,
Że być maluczkim jest błogosławieństwem.
W końcu, by starość uwieńczyć honorem,
Jakiego żaden nie mógł dać mu człowiek,
Uparł w bojaźni Bożej.
Katarz.  Po mej śmierci
Nie chcę innego dla siebie herolda,
Innego czynów mych opowiadacza,
By imię moje zapomnieniu wydrzeć,
Jak kronikarza jak ty uczciwego.
Umiarkowaniem i pobożną prawdą
Zmuszasz mię uczcić popioły człowieka,
Który za życia był mi nienawistnym.
Pokój mu w grobie! Zbliż się, Pacyencyo,
Posadź mię niżej. Wnet się trud twój skończy.
Nakaż kapeli, Griffith, tę pieśń smutną,
Którą pogrzebnym mym nazwałam hymnem,
Bym o niebieskiej marzyła harmonii,
Do której wkrótce dusza ma uleci.

(Smutna, uroczysta muzyka).