Pacyenc. Nie, pani.
Katarz. Ambasadorze, pokornie cię proszę,
Racz ten list wręczyć królowi.
Capucius. Najchętniej.
Katarz. W którym dobroci jego śmiem polecić
Obraz miłości naszej — jego córkę.
Bodaj niebieskich błogosławieństw rosa
Spaść na nią mogła! Śmiem króla upraszać,
Aby cnotliwe dał jej wychowanie;
Jest młoda, skromnej, szlachetnej natury,
Da Bóg, wyrośnie ludziom na pociechę.
Proszę, by raczył kochać ją choć trochę,
Przez pamięć matki, która go kochała,
Bóg wie jak czule! Proszę go następnie,
Aby miał litość nad służebnicami,
Które tak długo złą i dobrą dolę
Dzieliły ze mną. Śmiało mogę mówić,
(A nie dziś kłamstwem śmiałabym się kalać),
Że każda, przez swe przymioty i cnoty,
Przez duszy piękność, zasłużyła dostać
Dobrego męża, choć wielkiego rodu;
A błoga dola tych, którzy je pojmą!
Upraszam w końcu za moimi ludźmi,
Których nie mogła wygonie stąd nędza,
Aby należną odebrali płacę,
I co w dodatku, na moją pamiątkę.
Gdyby mi niebo dłuższe dało życie
I środki, nie takbyśmy się rozstali.
Oto treść listu. Ty zaś, dobry panie,
Na wszystko, co masz drogiego na świecie,
Na nieśmiertelnej duszy twej zbawienie,
Bądź przyjacielem moich biednych ludzi,
Dołóż starania, by król im wymierzył
Tę sprawiedliwość ostatnią na ziemi.
Capucius. Niechaj człowieka stracę imię, pani,
Jeśli twej woli święcie nie dopełnię!
Katarz. Dzięki ci za to! Poleć mnie królowi