Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/328

Ta strona została przepisana.

W całej pokorze, powiedz mu, że znika
Jego tak długich przyczyna kłopotów,
Że mu konając jeszcze błogosławię.
Ciemność zaczyna powlekać me oczy.
Żegnam cię, panie! Bądź zdrów, dobry Griffith!
Nie, Pacyencyo, nie odchodź ode mnie!
Wiedź mnie do łoża! Przywołaj na pomoc
Więcej mych niewiast! Gdy wyzionę ducha,
Ciału honory oddaj przynależne,
Dziewiczych kwiatów osyp je wiankami,
Bo czystą byłam aż do grobu żoną.
Pogrzeb mnie potem nabalsamowaną,
A jak królowę choć odkrólowaną.
Nie mogę więcej.

( Wychodzą, wyprowadzając Katarzynę).




AKT PIĄTY.
SCENA I.
Galerya w pałacu.
(Wchodzi Gardiner biskup Winchester, przed nim paź z pochodnią; spotyka go sir Tomasz Lovell).

Gardiner.  Czy jest już pierwsza?
Paź.  Właśnie co wybiła.
Gardiner.  Czas to nie zabaw ale konieczności,
Czas wypoczynku naturze potrzebny,
Nie marnowania godzin tych na fraszki. —
Gdzież to idziecie o tak późnej porze?
Lovell.  Czy to od króla dopiero wracacie?
Gardiner.  Tak, sir Tomaszu; zostawiłem króla
Z księciem Suffolku przy partyi primero[1].

  1. Była to gra (primirą u nas zwana) ulubiona naszemu Zygmuntowi III.