Masz nieprzyjaciół silnych i zajadłych;
Zdołasz-li lepszym odtrącić pancerzem
Krzywoprzysięzców fałszywe świadectwo,
Niż Pan, którego na tej grzesznej ziemi
Jesteś kapłanem? Nie, arcybiskupie!
Kwiecistą kępą przepaść ci się zdaje;
Sam dobrowolnie za swą gonisz zgubą.
Cranmer. Niech Bóg i król mój będą mą obroną!
Inaczej wpadnę w zastawione sidła.
Król Henr. Nie trać otuchy! wszystkie ich zamachy
Nie przejdą mety wolą mą stawionej.
Bądź dobrej myśli! a jak przyjdzie rano,
Staw się przed nimi; jeżeli przypadkiem,
Wskutek zaskarżeń, uwięzić cię zechcą,
Broń się z wymowy całą gwałtownością,
Jaką cię natchnie twe niebezpieczeństwo,
Lecz jeśli marne wszystkie będą prośby,
Pokaż ten pierścień i do mnie apeluj.
Płacze! Na honor, człowiek to uczciwy!
Przysięgam, w jego sercu prawda mieszka,
Piękniejszej duszy niema w mem królestwie!
Idź i mój rozkaz wykonaj do słowa!
W tych łez strumieniu język mu utonął.
Dworzanin (za sceną). Oddal się, pani! Co myślisz? Przez Boga!
Pani. Nie cofnę kroku, przynoszę nowiny,
Co me zuchwalstwo przemienią w zasługę.
Dobrych aniołów chóry niech zaszumią
Nad twoją głową, królu, swojem skrzydłem
Niech twoją świętą ocienią osobę!
Król Henr. W twych oczach czytam treść twego poselstwa.
Powiedz, królowa powiła mi syna?
Pani. Tak jest, tak, panie, rozkosznego syna!
Teraz i zawsze błogosław jej, Boże!
To córka, z której przyjdą z czasem syny.
Królowa prosi, abyś ją nawiedził,
Ażebyś z nowym zapoznał się gościem,