Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/344

Ta strona została przepisana.

lacyi z Tower-hill[1], albo dyabłów z Limehouse, drogich ich braciszków, znieść ich nie jest w stanie. Mam z nich kilku w Limbo Patrum, gdzie będą pewno tańczyć przez trzy dni następne, nie licząc czekającego na nich przy wyjściu bankietu dwóch korbaczy. (Wchodzi szambelan).

Szambel.  Jezus Marya! a cóż to za tłumy!
A coraz nowe zewsząd płyną fale,
Jakby na jarmark! A gdzież są odźwierni?
Leniwe łotry, pięknie się sprawiacie!
Kto wam ten motłoch pozwolił tu wpuścić?
Może to wasi z przedmieść przyjaciele?
Może za dużo zostanie nam miejsca
Dla pań, za chwilę ze chrztu wracających?
Odźw.  Wszak tylko ludźmi jesteśmy, o, panie!
Wszystko, co było można, zrobiliśmy;
Ledwo w kawałki nas nie rozszarpali:
Tu armia, panie, nicby nie wskórała.
Szambel.  Jeśli wyrzuty król będzie mi robił,
Możecie wierzyć, w pięty wam to pójdzie,
Nie licząc grzywien, które wam nałożę.
Zamiast pilnować waszych obowiązków,
Przy kuflu piwa woleliście siedzieć.
Już słychać trąby, wracają z kościoła.
Otwórz wśród tłumu drogę orszakowi,
Albo cię czcka dwa miesiące kozy.
Odźw.  Mości panowie, miejsce dla księżniczki!

Sługa.  Ustąp, drabie, jeśli nie chcesz, żebym ci sprawił ból głowy!
Odźw.  Hej, ty tam w kamlocie, zleż mi natychmiast ze sztachet, albo cię na nie jak na pal wbiję!

(Wychodzą).
  1. Wedle jednych, Trybulacya było to miejsce zboru Purytanów przyuczonych do wrzasku przez swoich predykantów; wedle innych, miał to być teatr fars ludowych, gdzie byli aktorami dyabli z Lime-house (Lajm-haus).