Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/347

Ta strona została skorygowana.

Gdzie tylko jasne oko słońca świeci.
Jego imienia doleci tam chwała,
I będzie nowych narodów zawiązkiem.
Jak cedr na górach, gałęzi swych cieniem
Otuli wszystkie podnóżne doliny,
A na ten widok wnuków naszych wnuki
Dziękczynne dłonie podniosą do nieba.
Król Henr.  Cuda nam wróżysz!
Cranmer.  Dla ziemi tej szczęścia
Pani ta długich dni przeżyje wątek,
Piękny czyn będzie dnia każdego wieńcem.
Bodaj tu mego widzenia był koniec!
Lecz musi umrzeć, dusza jej uleci
Do świętych koła, po ziemi tej przejdzie
W niepokalanej czystości dziewicą,
Jak lilia; po niej świat cały zapłacze.
Król Henr.  Arcybiskupie, przyniosłeś mi skarby.
Przed tego dziecka błogiem urodzeniem
Byłem żebrakiem; lecz twoje proroctwo
Taką pociechę do serca mi wlało,
Że, w niebie nawet, zapragnę zobaczyć
Jej czyny, chwaląc mego Stworzyciela. —
Dzięki wam wszystkim, tobie, lordzie Merze,
A i wam także, dobrzy moi bracia!
Wasza obecność zaszczytem jest dla mnie,
Mej też wdzięczności złożę wam dowody. —
Za mną, panowie! Musicie zobaczyć
Królowę, sama chce wam podziękować;
To sił jej doda. Niechaj o powrocie
Nikt tu nie myśli; tej malutkiej sprawą
Wielkie dziś święto skończy się zabawą.

(Wychodzą)