Swojego tatę do buntów podszczuwał?
Gdzie jest nakoniec pieszczoszek twój Rutland?
Patrz, moją chustkę we krwi umoczyłam,
Którą waleczny Clifford miecza ostrzem
Wytoczył z piersi twojego wyrostka.
Jeśli nad jego śmiercią możesz płakać,
Weź ją, by z twarzy łzy ciekące otrzeć!
Gdyby mniej silną była ma nienawiść,
Mogłabym nad twym stanem ubolewać.
Płacz, płacz, Yorku, by mnie rozweselić.
Czy ogień serca tak ci mózg wysuszył,
Że i łzy nie masz dla twego Rutlanda?
Skąd ta cierpliwość? Powinienbyś szaleć,
Boć ja tak z ciebie szydzę, byś oszalał.
Klnij-że, tup, pień się, żebym mogła tańczyć.
Widzę, że nie chcesz bawić mnie bezpłatnie:
On ust otworzyć nie chce bez korony.
Na skroń Yorka włóżmy więc koronę,
A wy, panowie, czołem przed nim bijcie.
Przy koronacyi trzymajcie mu ręce.
Teraz prawdziwie królewską ma minę!
To ten, co zasiadł na tronie Henryka,
Ten, co był jego przybranym dziedzicem.
Czemu przed czasem wielki Plantagenet,
Mimo przysięgi, ubrał się w koronę?
Ile pamiętam, królem miałeś zostać
Dopiero, kiedy Henryk zamknie oczy;
Czemu odziałeś skroń chwałą Henryka,
Okradłeś czoło jego z dyjademu,
Za jego życia mimo świętych przysiąg?
O, to grzech wielki, grzech nieprzebaczony!
Precz z tą koroną, precz i z głową razem!
Nim tchnę raz, niechaj padnie pod żelazem.
Clifford. To moja sprawa przez pamięć na ojca.
Małgorz. Czekaj, słuchajmy wprzódy jego modłów.
York. Wilczyco, gorsza od wilków francuskich,
W języku więcej od żmii masz jadu!