Ażeby wspólnie z wami się naradzić.
Warwick. Wszystko więc idzie wedle naszej myśli. (Wychodzą).
Małgorz. Witaj w Yorku, twojem dobrem mieście!
Widok tej głowy zawziętego wroga,
Który uwieńczyć chciał się twą koroną,
Czy ci radością serca nie napawa?
Król Henr. Jak serce majtka skala wpośród burzy.
Na ten się widok dusza moja wzdryga.
Wstrzymaj twą zemstę, Boże, za grzech nie mój!
Mimo mej woli złamałem przysięgę.
Clifford. Panie i królu, czas na bok odrzucić
Zbytek dobroci i zgubnej litości.
Kogo lew wita łagodnem spojrzeniem?
Nie chcących wygnać z własnej go jaskini.
Czyją dłoń leśna liże niedźwiedzica?
Nie tych, co młode szczenię jej wydarli.
Kogo śmiertelnem wąż nie kłuje żądłem?
Nie tego, co mu na grzbiet stawił nogę.
Najlichszy robak mścić się chce deptany;
Złodzieja piskląt dziobie gołębica.
Po twoje berło York dłoń wyciągnął,
A gdy brwi marszczył, tyś się doń uśmiechał.
Książe, chciał syna swego królem zrobić,
Jak dobry ojciec o swych myślał dzieciach;
A ty, król, ojciec tak pięknego syna,
Od praw dziedzictwa mogłeś go usunąć,
Pokazać serce wyrodnego ojca.
Ptak nierozumny żywi swe pisklęta,
A choć go trwoży widok twarzy ludzkiej,
Nie do ucieczki swe rozwija skrzydła,
Lecz siecze niemi, jak mieczem, złodzieja