Jestem jak w lesie ciernistym zbłąkany,
Który rwie ciernie, a od cierni kłuty
Gdy drogi szuka, zbacza ze swej drogi,
Nie wie, jak znaleźć otwarte powietrze,
Choć z rozpaczliwym szuka go zapałem;
Tak ja się dręczę za Anglii koroną.
Lecz się z tych wszystkich udręczeń wyzwolę,
Lub drogę krwawą wyrąbię siekierą.
Wszak śmiać się mogę, śmiejąc się mordować,
Temu, co pierś mą krwawi, przyklaskiwać,
Kosić oblicze łez fałszywych strugą,
Wedle wypadków stroić twarzy wyraz;
Więcej utopię od syreny majtków,
Jadem spojrzenia przejdę bazyliszka;
Jak Nestor będę wymową panował,
A chytrzej zwodził niż chytry Ulisses;
Jak drugi Sinon drugą wezmę Troję,
Farb dodam nowych chameleonowi,
Zmiennością kształtów przejdę Proteusza,
A Machiawel dzieckiem przy mnie będzie.
Kto może tyle, berła wziąć nie może?
Czekajmy nieco, ja w dłoń je mą złożę (wychodzi).
Król Lud. Królowo Anglii, piękna Małgorzato,
Siądź przy nas, proszę, nie przystoi bowiem
Twej dostojności stać, gdy Ludwik siedzi.
Małgorz. Nie, królu, dzisiaj musi Małgorzata
Uchylić żagli, nauczyć się służyć,
Gdzie monarchowie wydają rozkazy.
Wyznaję, były złote kiedyś czasy,
W których królową wielkiej byłam Anglii,