Mnież to z pogardą chce taką traktować?
Małgorz. Masz teraz moich ostrzeżeń dowody,
Wiesz teraz, królu, co miłość Edwarda,
A co Warwicka honor może znaczyć.
Warwick. W obliczu niebios przysięgam ci, panie,
Na nieśmiertelnej duszy mej zbawienie,
Żem jest niewinny zbrodni tej Edwarda.
On mnie zniesławił, mym królem już nie jest;
On tylko czarność duszy własnej zdradził.
Mógłżem zapomnieć, że przedwczesną śmiercią
Ojciec mój zginął sprawą domu York?
Mógłżem zapomnieć siostrzenicy krzywdę?
Płaszcz mu królewski na barki rzuciłem,
Z praw mu należnych Henryka obdarłem,
A hańba dzisiaj jest moją zapłatą?
Na niego tylko niech ta hańba spadnie,
Bo ja splamiony mój honor oczyszczę,
Wracając starą wierność Henrykowi.
Rzuć dawne krzywdy w niepamięć, królowo,
Bo odtąd jestem twoim wiernym sługą;
Pomszczę obelgę wyrządzoną Bonie,
Wydarte berło wrócę Henrykowi.
Małgorz. Moja nienawiść w miłość się przemienia,
Całą ci przeszłość przebaczam, Warwicku,
Gdy znów Henryka jesteś przyjacielem.
Warwick. A przyjacielem tak wiernym, tak szczerym,
Że byle raczył król Ludwik nas wesprzeć
Wyborowego żołnierza choć garstką,
Sam ją na nasze poprowadzę brzegi,
I z tronu spędzę tyrana orężem.
Nie nowa żona pomocą mu będzie.
Co do Klarencyi, w listach moich czytam,
Że pewno brata swojego odstąpi
Za ślub, gdzie większą rozpusta gra rolę,
Niż honor, wielkość lub interes Anglii.
Bona. Nie możesz, bracie, siostry twojej pomścić,
Jak niosąc pomoc tej skrzywdzonej pani.
Małgorz. Dostojny królu, twoja tylko ręka
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/76
Ta strona została przepisana.