Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/115

Ta strona została przepisana.
—   105   —

do bitwy, skoczyłem pierwszy na nieprzyjacielski pokład, właśnie gdy korsarze odepchnęli się od naszego statku, tak więc sam jeden zostałem ich jeńcem. Postąpili sobie ze mną jak złodzieje miłosierni, ale wiedzieli, co robią; powinnością jest moją usługę usługą zapłacić. Dołóż starania, aby król list mój odebrał, a sam przybywaj do mnie śpiesznie, jakbyś przed śmiercią uciekał. Szepnę ci w ucho słowo, na które oniemiejesz, choć będzie za lekkie na kaliber swojej treści. Ci poczciwcy poprowadzą cię, gdzie jestem. Rozenkranc i Gildenstern płyną dalej do Anglii: mam ci niemało o nich powiedzieć. Bądź zdrów! Ten, o którym wiesz, że jest twoim, Hamlet“.

Idźmy; ułatwię wam oddanie listów;
Spieszcie się tylko, byście mnie bez zwłoki
Do tego wiedli, który wam je wręczył. (Wychodzą).


SCENA VII.
Inna sala zamkowa.
(Wchodzą: Król i Laertes).

Król.  Teraz sumienie twoje własne musi
Przypieczętować me uniewinnienie,
Jak przyjaciela w twe mnie serce wciągnąć,
Gdyś się dowiedział, że i na me życie
Czyhał zabójca twojego rodzica.
Laertes.  Tak się wydaje. Lecz powiedz mi, proszę,
Dlaczegoś z całą prawa surowością
Nie ścigał, królu, czynów tak występnych,
Jak to radziło twoje bezpieczeństwo
I twoja mądrość?
Król.  Dwa miałem powody,
W twych oczach błahe może, ważne dla mnie.
Królowa matka życiem jego żyje,
Ja — zwij to cnotą moją albo klątwą —
Tak ją z mem życiem i duszą związałem,
Że, jak w swej tylko sferze krąży gwiazda,