Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/117

Ta strona została przepisana.
—   107   —

Co się to znaczy? Czy wszyscy wrócili,
Lub czy to wszystko żartem i zmyśleniem?
Laertes.  Znasz jego rękę?
Król.  To pismo Hamleta.
„Nagi“, a czytam w dopisku „sam jeden“.
I cóż mi radzisz?
Laertes.  Jestem odurzony;
Ale niech przyjdzie; chore moje serce
Myśl ta ogrzewa, że dożyję chwili,
W której mu będę w oczy mógł powiedzieć:
To ty zrobiłeś!
Król.  Gdy tak jest, Laertes,
A niepodobna, by inaczej było,
Czy chcesz mej rady słuchać?
Laertes.  Chętnie, królu,
Byłeś mnie tylko nie wiódł do pokoju.
Król.  Pokoju z samym sobą. Jeśli wrócił,
Jeśli stanowczo wyrzekł się podróży,
W myślach już moich dojrzewa dlań próba,
Co go powiedzie do koniecznej zguby;
Śmierć ta podmuchu zarzutów nie zbudzi,
Sama ją matka jego wytłomaczy,
Przypadkiem nazwie.
Laertes.  Więc kieruj mną, królu,
A twoim radom tem chętniej się poddam,
Jeżeli będę rad tych wykonawcą.
Król.  Będzie, jak pragniesz. W twej nieobecności,
Nieraz wielbiono talent twój przed księciem,
W którym, jak mówią, niema ci równego.
Wszystkie twe cnoty tyle w nim zazdrości
Nie obudziły, co jeden ten przymiot,
Chociaż ostatni z rzędu, mojem zdaniem.
Laertes.  Cóż to za talent, królu?
Król.  Tylko wstęga
U kapelusza młodości, a jednak
Potrzebna także; bo równo przystoi
Młodości suknia lekka i niedbała,
Jak ciemna szata i futro staremu,