szę, obowiązaną do spełnienia wielkiego czynu, do którego nie jest zdolną. Ta myśl panuje całej sztuce. Dąb posadzono w wazonie, przeznaczonym na wdzięczne kwiaty; korzenie się rozrastają, naczynie pęka.
Jest to tem jawniejszem, że obok postawiony Laertes, który czyn podobny ma także do spełnienia, (obowiązek pomszczenia się za ojca), postępuje wcale inną drogą, — zwołuje lud, napada z nim na króla, żąda od niego sprawiedliwości i nie daje się niczem uspokoić, ustraszyć, aż pewien jest, że celu swego dopnie[1].
Hamlet jest istotnie do innego życia stworzony a raczej wychowaniem zepsuty, rozpieszczony, rozmarzony, z myślą rozbujałą a sercem rozmiękłem, mężny przez uczucie honoru, ale nie z temperamentu. W chwilach nawet, gdy do udawania szaleństwa zmuszać się nie potrzebuje, w scenach z Horacyem, zabawia się lada czem, deklamuje... marzy... cel główny traci z oczów. Natura i wychowanie usposobiły go raczej do intryg zepsutego dworu (scena w podróży z listami króla, wskazana w opowiadaniu) — niż do śmiałego, stanowczego czynu. Nie jest to człowiek owych czasów rycerskich, króla Leara i Macbetha, ale dziecię rozkosznego, biesiadującego duńskiego dworu, lubiącego się bawić, dowcipkować, marzyć i oszukiwać.
Ta sprzeczność posłannictwa z naturą, obok potęgi takiego uczucia, jakiem jest zemsta za śmierć ojca, przywiązuje do nieszczęśliwej ofiary losu, do tego szaleńca, który z początku szał udając, niemal istotnie w końcu szaleje pod ciężarem tego brzemienia, jakie duch ojca włożył na barki jego. Pragnienie zemsty, w pierwszych aktach gwałtowne, śmiałe, zdające się rwać do czynu, widocznie, jakby umyślnie słabnie później. Nadmiar ciężaru łamie tę słabą istotę. Hamlet pierwszych trzech aktów, nie jest już Hamletem ostatnich. Porównajmy ze sceną teatru, z rozmową z matką, naprzykład scenę cmentarną.
- ↑ Że Szekspir miał na myśli zestawienie dwóch podobnych postaci, dowodzi tego i powiedzenie Hamleta w rozmowie z Horacym o Laertesie:
By the image of my cause I see
The portraiture of his...