Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/166

Ta strona została skorygowana.
—   156   —

Gloucest.  Co za pismo czytałeś?
Edmund.  Nic, milordzie.
Gloucest.  Nic? Dlaczego więc z tak strasznym pośpiechem chowałeś list do kieszeni? Nic nie potrzebuje tak się chować. Zobaczmy; pokaż! jeśli to nic jest, obejdę się bez okularów.
Edmund.  Błagam cię, panie, daruj! To list od mojego brata, którego jeszcze nie przeczytałem w całości, a o ile go przebiegłem, nie zdaje mi się odpowiedni twoim oczom.
Gloucest.  Daj mi ten list, mopanku!
Edmund.  Równie cię obrażę, czy go dam, czy zatrzymam. Treść, o ile mogłem zrozumieć, jest naganna.
Gloucest.  Zobaczmy, zobaczmy!
Edmund.  Spodziewam się, na usprawiedliwienie mojego brata, że list ten pisał jedynie, żeby wziąć na próbę moją cnotę.
Gloucest.  (czyta). „To poszanowanie, ta cześć oddawana starości, zaprawia nam życie goryczą w najlepszych latach naszej młodości, pozbawia nas dostatków aż do czasu, w którym starość nie pozwoli nam ich używać! Zaczyna mi się to wydawać głupią i nieznośną niewolą pod jarzmem zgrzybiałej tyranii, która nami rządzi nie dlatego, że ma siłę, ale dlatego, że ją cierpliwie znosimy. Przyjdź do mnie, żebyśmy się w tym przedmiocie porozumieli. Gdyby nasz ojciec chciał spać, póki go nie obudzę, używałbyś połowy jego dochodów na zawsze, a żył kochany przez twojego brata Edgara“. Hm, spisek! „Chciał spać póki go nie obudzę, używałbyś połowy jego dochodów“ syn mój Edgar! Miałże on rękę, aby coś podobnego napisać? serce i mózg coś podobnego pomyśleć? Jak dawno list ten odebrałeś? Kto ci go przyniósł?
Edmund.  Nikt mi go nie przyniósł, milordzie, w tem właśnie sztuka; list ten znalazłem na oknie mojego mieszkania.
Gloucest.  Czy poznajesz w tem piśmie rękę twojego brata?
Edmund.  Gdyby treść była uczciwa, przysiągłbym, milordzie,