Cornwall. Czyś wysłał za nim pogonie?
Gloucest. Wysłałem.
Cornwall. Jeśli go schwycą, bądź pewny, na przyszłość
Nikomu nowej krzywdy nie wyrządzi.
Wedle twej woli rządź moją potęgą.
A ty Edmundzie, który nam w tej sprawie
Złożyłeś dowód cnót i poświęcenia,
Będziesz na przyszłość moim, bo nam trzeba
Ludzi tak wiernych i tak poświęconych.
Biorę cię z sobą.
Edmund. Możesz liczyć, panie,
Na wierność moją, jeśli nie na więcej.
Gloucest. Panie, dziękuję w jego ci imieniu.
Cornwall. Nie wiesz, dlaczego tutaj przybywamy —
Regan. W niezwykłą porę, o tak późnej nocy.
Ważna to sprawa, szlachetny Gloucesterze,
W której pragniemy twej zasiągnąć rady.
Odbieram listy od ojca i siostry
O ich niezgodzie; uznałam za dobre
Nie z mego domu przesłać im odpowiedź;
Stąd moje do nich wyprawię poselstwo.
Pociesz się, dobry stary przyjacielu;
Twej nam potrzebnej nie odmówisz rady
W sprawie, najmniejszej zwłoki niecierpiącej.
Gloucest. Na twe rozkazy, pani, jestem gotów;
Tymczasem przyjmij w mym domu gościnność.
Oswald. Dzień dobry, przyjacielu. Czyś z tego domu?
Kent. Tak jest.
Oswald. Gdzie możem postawić nasze konie?
Kent. W błocie.
Oswald. Proszę cię, jeśli mnie kochasz, powiedz.