Kiedy słód swój piwowar wodą będzie tuczył,
Gdy szlachcic będzie mistrzem swojego krawczyka,
Gdy będą za kacerza palić zalotnika.
Gdy trybunał każdemu dobry sąd wymierzy,
Gdy nie będzie ubogich giermków ni rycerzy,
Kiedy potwarz z ludzkiego ucieknie ozora,
Z jarmarków rzezimieszki znikną jak kamfora,
Gdy lichwiarz będzie złoto na polu rachował,
A rajfur z kortezaną kościoły budował,
Na angielskiej wtedy grzędzie
Wszystko tak się zamajaczy,
Że kto dożyje, zobaczy,
Lud nogami chodzić będzie.
Proroctwo to ogłosi Merlin, bo ja żyję przed jego czasami (wychodzi).
Gloucest. Niestety, niestety, Edmundzie! nie podoba mi się to wyrodne postępowanie. Gdy ich prosiłem, aby mi wolno było nad nim się litować, odebrali mi użycie własnego mego domu; zabronili mi pod karą wiecznej niełaski mówić do niego, wstawiać się za nim, być mu pomocą w jakikolwiekbądź sposób.
Edmund. Dzikie i wyrodne postępowanie!
Gloucest. Dość na tem; ani słowa więcej. Tli już niezgoda między książętami, a gotuje się coś gorszego. Odebrałem list tej nocy — niebezpieczna rzecz o tem mówić — zamknąłem list w mojej komnacie. Krzywdy, które teraz król znosi, będą pomszczone na ich sprawcah; już część wojska wylądowała; trzeba nam się przechylić na stronę króla. Wyszukam go i pomogę mu tajemnie. Idź tymczasem, baw księcia rozmową, aby nie dostrzegł mojego miłosierdzia. Jeśli się o mnie zapyta, powiedz, że jestem chory i po-